· 1 ¼ szklanki mąki
· 4 jajka
· 1 niepełna szklanka cukru
· ¾ roztopionej kostki margaryny
· 1 pełna łyżeczka proszku do pieczenia
Ponadto:
· 4 jabłka
· 1 większy banan
· ok. ½ drobnych i raczej bez pestkowych rodzynek
· 1 ½ szklanki kokosu
Wykonanie:
Margarynę roztopić i zostawić by się ochłodziła.
Mąkę wymieszać z proszkiem do pieczenia i przesiać przez sito.
Jajka ubić z cukrem na puszystą masę, a następnie dodawać mąkę po łyżce. Nie przerywając miksowania, wlać po trochu roztopioną i ochłodzoną margarynę, nadal miksować, ale już na małych obrotach.
Do przygotowanej formy okrągłej z kominkiem o średnicy ok. 26 cm, którą należy oczywiście wysmarować tłuszczem i obsypać bułka tartą. Wlać część masy (u mnie to ok. połowy masy). Na cieście ułożyć pokrojone w plasterki: jabłka, a następnie banany, posypać rodzynkami i 1 szklanką kokosu.
Wlać na całość pozostałe ciasto, tak by przykryło nadzienie. Wierzch posypać pozostałymi wiórkami ( u mnie było troszkę więcej niż ½ szklanki).
Piec ok. 40 minut w piekarniku nagrzanym na 190 st. C.
Wiórka szybko się złocą, w momencie, kiedy były już lekko brązowe, ciasto nakryłam folią aluminiową (po 10 minutach wyjęłam folię i zrobiłam w niej delikatnie dziurki widelcem, by sok z jabłek miał gdzie odparować, jest to mój patent, można się tak nie bawić i zostawić folie bez nakłuwania), zabrałam folię ok. 15 minut przed końcowym czasem.
Smacznego :)