Składniki na ciasto:
- 500g mąki
- 200g masła
- 100g smalcu
- 4 żółtka
- 1/2 szklanki cukru pudru
- 1 cukier waniliowy
- szczypta soli
- 1 czubata łyżeczka proszku do pieczenia
- 3 łyżki kwaśnej śmietany
Nadzienie jabłkowe:
- ok. 2 kg jabłek
- 1/2 szklanki cukru
- 2 łyżeczki cynamonu
- 3 łyżki kisielu cytrynowego
Beza:
- 4 białka
- cukier (odmierzam go na zasadzie: dwa razy tyle cukru co białek. Można zrobić to za pomocą szklanki w jednej mam białka, obok stawiam kolejną i wsypuję cukier tyle by odpowiadała ilości białek razy dwa).
Wykonanie:
Zaczynam od przygotowania nadzienia jabłkowego, ponieważ zanim zrobię ciasto, to masa fajnie ostygnie.
Dobrze jest, by jabłka nie były za
bardzo soczyste, wypuszczą nam w tedy mniej soku. Ja swoje owoce obieram
ze skórki przecinam na cztery części, usuwam ,,gniazda", następnie tnę
je na tarce używanej do kapusty (daje fajny efekt cieniutkich
plasterków, a kolejna zaleta to błyskawicznie się to robi ).
Przekładam do rondelka, podsypuję cukrem
i podsmażam, mają być miękkie tak pół na pół, dodaję cynamon, a już
przed wyłączeniem palnika dodaję kisiel (u mnie 3 łyżki), by zagęścił
sok, który się pojawił. U mnie tego soku nie było wiele, pamiętajcie, że
jeśli pojawi się wam go sporo, to należy go odcedzić !.
Zostawić do ostygnięcia. Możecie również
skosztować, jeśli waszym zdaniem masa jest mało słodka, możecie ją
dosłodzić cukrem pudrem, wedle uznania :-).
Składniki na ciasto zagnieść ze sobą na
jednolitą ,,konsystencję". Robię to tak : do większej miski przesiewam
mąkę, oba cukry, dodaję proszek do pieczenia, szczyptę soli, kroje na
mniejsze kawałki masło i smalec (mają temperaturę pokojową). Wyrabiam
ręcznie, by mąka połączyła się z tłuszczem. Następnie dodaję żółtka,
które wcześniej kubeczku rozmieszam za pomocą widelca. Mieszam żółtka z
całością, w moim przypadku ciasto potrzebowało jeszcze 3 łyżki śmietany,
by wszystko ,,elegancko" się połączyło, radzę dodawać ilość śmietany w
miarę potrzeby ;).
Ciasto przekładam na stolnicę delikatnie
podsypuję mąką i dobrze wyrabiam. Dzielę na dwie równe części,
przekładam do woreczków i chowam do zamrażalki na ok. 15 minut.
Blaszkę o wymiarach 24 x 36 cm, wyłożyć
papierem do pieczenia. Następnie przełożyć rozwałkowaną jedną część
ciasta, ponakłuwać widelcem i zapiec ok. 15 minut w 195 st. C, na lekko
złotawy kolor.
Wyjąć z piekarnika, przełożyć masę
jabłkową na podpieczone ciasto, nałożyć kolejną warstwę ciasta i
ponakłuwać widelcem i piec ok. 10 minut na blado złotawy kolor, po tym
czasie należy jeszcze raz wysunąć ciasto z piekarnika i nałożyć ubite
białka.
Na tym etapie przystępuje do zrobienia
białek :-). Na pewno każdy z was ma swoją ulubioną metodę, ja jednak
wolę robić je nad parą. Tak jak już wspominałam wyżej, trzymam się
zasady: daję dwa razy tyle cukru co białek. Można zrobić to za pomocą
szklanki w jednej mam białka, obok stawiam kolejną i wsypuję cukier tyle
by odpowiadała ilości białek, pamiętając, że ma być razy dwa.
Na palniku stawiam wyższy, ale wąski
garnek a w nim tak ok. 1/4 wody, na wierzch stawiam miseczkę metalową (u
mnie ten zestaw pasuje idealnie). Gdy woda zaczyna się powoli gotować,
miseczkę z białkami, szczyptą soli, przekładam na ganek i zaczynam
ubijanie mikserem, nad powstającą parą. W między czasie stopniowo
dosypuję cukier. Ubite białka maja cudowną konsystencję, przypominającą
lody na ciepło.
Lekko podpieczone ciasto (mowa o górnej
warstwie), wykładam lub wysuwam z piekarnika, układam naszą bezę za
pomocą łyżki, pamiętajmy by nie wyrównywać jej !!! Tak wyłożona kępkami
łyżka po łyżce ma ładną strukturę.
Teraz ciasto przekładam na dolną półkę
piekarnika i po ok. 5 minutach zmniejszam temperaturę na 150 st C. Piekę
tak ok. 15 minut, jak beza zacznie mam już twardnieć, należy przystąpić
do jej wysuszenia. Powinno się dopiekać przy uchylonych lekko
drzwiczkach, mój piekarnik przy otwarciu automatycznie się wyłącza.
Robię to tak: gdy osiągnie temperaturę 150 st. C, otwieram drzwiczki,
pomiędzy które wkładam drewnianą łyżkę, by uchylenie nie było za duże.
Mój piekarnik automatycznie się wyłącza, obserwuję spadek temperatury na
skali (mam taką funkcję), gdy sięga jednej kreski ponownie zamykam
drzwiczki i załączam piekarnik na 150 st. C, jak się nagrzeje, znów
uchylam. U mnie wystarczyło powtórzyć tą czynność dwa razy, beza wyszła
mi idealna, jak chciałam, bardzo kruchutka zewnątrz, delikatnie ciągnąca
od środka.
Zapraszam na mojego bloga www.mojeciacho.blox.pl